Salt Lake City znajduje się na granicy Gór Skalistych i Wielkiej Kotliny, leżąc w Dolinie Jeziora Słonego. Zwiedzanie stolicy stanu Utah rozpoczęliśmy od wielofunkcyjnego stadionu będącego własnością University of Utah. Stadion gościł Ceremonie Otwarcia i Zamknięcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2002 roku. Potem podjechaliśmy do The Joseph Smith Memorial Building, pierwotnie
nazywanego Hotelem Utah. To centrum społeczne mormonów zostało nazwane
na cześć Józefa Smitha, założyciela ruchu Świętych w
Dniach Ostatnich. Każdy jest tu mile widziany i oczywiście musi liczyć
się chociaż z niewielką, ale jednak agitką. Wnętrze onieśmiela urodą i
przepychem.
Kolejny punkt programu to wzgórze Capitol Hill zwieńczone budynkiem Kapitolu stanu Utah (siedziba rządu amerykańskiego stanu Utah) z pięknym widokiem na centrum Salt Lake City. Budynek w stylu neoklasycznym został zaprojektowany przez architekta Richarda K.A. Klettinga i zbudowany w latach 1912-1916. W 1978 r. wpisano go do Krajowego Rejestru Zabytków. Po 2000 roku Kapitol przeszedł gruntowny remont. Wstęp zwiedzających jest zupełnie swobodny co mocno nas zdziwiło.
Ostatni przystanek to Hill Aerospace Museum - muzeum lotnictwa wojskowego znajdujące się w bazie Hill Air Force w Roy niedaleko Salt Lake City. Poświęcone jest historii bazy i lotnictwa w Utah. Bardzo ciekawa ekspozycja na świeżym powietrzu i w obrębie muzeum, ilość eksponatów i wielkość niektórych samolotów przyprawiały o zawrót głowy. Tutaj zjedliśmy lunch zakupiony wcześniej w markecie z farmerską żywnością - świetne produkty, wysokiej jakości i bardzo smaczne.
Tego dnia czekała nas już tylko czterogodzinna jazda do Jackson co oznaczało opuszczenie stanu Utah i wjechanie do stanu Wyoming. Jackson jest "bramą" i najbliżej położonym miastem prowadzącym do Parku Narodowego Grand Teton i dalej do południowego wjazdu do Parku Yellowstone. Jak zwykle na miejscu byliśmy po zmroku więc nic nie mogę powiedzieć o samym miasteczku. I jak zwykle sami musieliśmy szukać czegoś do zjedzenia, co po ciemku nie było proste. Wybór padł na najbliższą meksykańską restaurację. Jedzenie było smaczne, chociaż poziom brudu w tych knajpach budził mój nieustanny podziw. Po kolacji zakupiliśmy butelkę kalifornijskiego wina i spędziliśmy miły wieczór słuchając radia Nowy Świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz