Pobudka o 6, amerykańskie śniadanko w hotelu. Na zewnątrz 2°C. Przed nami drugi dzień w Parku Narodowym Yellowstone. Jechaliśmy do Wielkiego Kanionu Parku Yellowstone w promieniach wschodzącego słońca i podnoszących się mgieł. Krajobrazy były tak urzekające, że robiliśmy przerwy na fotki chłonąc roztaczające się wokół widokówki. Pierwszy przystanek to niewielkie wodospady na rzece, bez fajerwerków. Za to cieszyła nas piękna pogoda, mocno grzejące słońce szybko podnosiło temperaturę powietrza.
Wkrótce dojechaliśmy do punków widokowych rozlokowanych wzdłuż krawędzi kanionu. Na początek Brink of the Lower Falls - spacer tą ścieżką pozwala dotrzeć najbliżej grzmiącego wodospadu Lower Falls. Następny punkt widokowy - Lookout Point - umożliwia z kolei podziwianie wodospadu z pewnej odległości, za to w przepięknej scenerii. Odbiór tych miejsc w dużej mierze zależy od wcześniejszych doświadczeń i zaliczonych wodospadów. Na razie Wodospad Materuni w Tanzanii pozostaje na mojej osobistej top liście nadal niepokonany.
Na lunch wracaliśmy ponownie w pobliże gejzera Old Faithful. Po drodze były jeszcze postoje nad jeziorem Yellowstone Lake do czego zdecydowanie zachęcała pogoda. No i nareszcie zdarzyło nam się spotkać naprawdę duże stado bizonów. Podeszliśmy chyba trochę za blisko, bo niektóre osobniki niebezpiecznie się przybliżyły i rangersi zaczęli nas przeganiać. W znanej nam z poprzedniego dnia stołówce zjedliśmy niezły posiłek, można też było zakupić coś na pamiątkę z Yellowstone.
Wyjechaliśmy z parku ponownie południowym wejściem zmierzając do odległego o 400 km miasteczka Twin Falls w stanie Idaho. Pod koniec drogi zboczyliśmy na rozległe pola przestygłej lawy i wielkie kopy pyłu wulkanicznego Craters of the Moon National Monument and Preserve. Ciekawy rezerwat przyrody z piękną panoramą ze szczytu wzgórza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz