środa, 20 listopada 2013

Dolomity 2003 dzień 3 - góry Puez

Dzień rozpoczęliśmy znakomitym śniadaniem i naprawdę wypoczęci ruszyliśmy w góry. Na początek nieco nużące podejście na przełęcz Passo Cir (2469 m n.p.m.) z nagrodą na szczycie - cudowną panoramą grupy Sella i przełęczy Passo Gardena. Ponieważ dzień wcześniej podciągnęliśmy z trasą trochę do przodu nie spieszyliśmy się specjalnie, bo przewidywana droga była dość krótka za to niezwykle malownicza. Tak więc pierwszy przystanek to przygotowanie kawy na przełęczy Passo Cir i degustacja pośród niezwykłego krajobrazu. Potem łatwa wspinaczka do następnych przełęczy: Passo Crespeina (2528 m n.p.m.) i Sass da Ciampac (2366 m n.p.m.). Po drodze mogliśmy podziwiać dolinę Val Lunga i płaskowyż Sciliar. Zaplanowany na ten dzień cel - schronisko Rif. Puez (2475 m n.p.m.) osiągnęliśmy bardzo wcześnie, więc było dużo czasu na leniuchowanie w trawie i przygotowanie lekkiego (bardzo lekkiego lunchu) lunchu. Chyba ugotowaliśmy na palniku kisiele, ale dokładnie już nie pamiętam. Kolacja w schronisku nie wsławiła się niczym, za to nocleg zapamiętałam na długo - ponad dwudziestu turystów różnych narodowości, wszyscy ścieśnieni, każdy co najmniej po dniu wspinaczki, niektórzy na szlaku dłużej - jednym słowem wszystkie odgłosy i zapachy dozwolone. Cóż, czasem degustacja górskich krajobrazów wymaga poświęceń. Wtedy byłam gotowa na takie poświęcenia, teraz chyba by mi bardziej przeszkadzało, choć kto wie, gdzie mnie jeszcze nogi poniosą.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz