środa, 14 maja 2014

Safari 2014 - 3 lutego

Przygoda na safari miała rozpocząć się o godzinie 10 - tak został zapowiedziany wyjazd z hotelu. Trzeba było przepakować bagaż i zabrać rzeczy potrzebne na dwa dni, reszta zostawała w hotelu i miała być dowieziona na lotnisko. Było to spore udogodnienie. W hotelu pojawiła się już następna grupa z Polski i grupa Chińczyków, więc na śniadanie były sajgonki i makaron ryżowy. W sumie to miła odmiana po jajkach. Jako że obowiązującym czasem jest TFT więc jeepami wyruszyliśmy jakoś przed godziną 12.
Pierwszym etapem było odwiedzenie Cmentarza Wygnańców Polskich w Tengeru niedaleko Aruszy. Niewielki, zadbany, wprawił wszystkich w zadumę. W skromnej kaplicy wystawa przypominająca drogę rodaków do Afryki a także herby największych miast Polski.  Pośród 148 grobów sporo krzewów i pięknie kwitnących drzew. Młody wiek części pochowanych Polaków świadczył o trudach emigracji.
Teraz powinnam zacząć opis mnożącego krew w żyłach safari. Niestety, w Afryce każdy chce zarobić a przewodnicy mają tyle zobowiązań i układów, że chcąc nie chcąc MUSIELIŚMY zaliczyć kilka sklepów z pamiątkami. Pierwsze zakupy i obowiązkowe targowanie nawet rajcowały, ale w kolejnych sklepach zaczynałam tracić cierpliwość. Jadąc do Parku  i wracając z niego organizujący wycieczkę Tiuma (kazał do siebie mówić Mr Delicious !!!) ciągał nas po różnych marketach pod pozorem np. napicia się kawy. W drugim dniu safari nasz lider Mateusz chyba wyczuł lekkie zmęczenie materiału, bo przy ostatniej propozycji zatrzymania się na kawę twardo zapowiedział, że nie wysiądziemy z samochodu i tym razem udało się bez przerw wrócić na nocleg. Drogi w parkach rzeczywiście  są kiepskie ale nasze jeepy wytrzymały szaleńczą jazdę po wertepach i nie zaliczyliśmy żadnej awarii.
Pierwszy dzień safari to Park Narodowy Tarangire położony w Północnej Tanzanii. Główne atrakcje to ogromna ilość baobabów i duża populacja słoni, ale "upolowaliśmy" także wiele innych okazów roślin i zwierząt.
Nocleg wypadł w wiosce zwanej rzeką moskitów (Mto Wa Mbu) w lodży która dla mnie była miłą niespodzianką. Połączone domki otoczone bujną roślinnością zapewniły ciszę i spokój. Pokoje o standardzie zbliżonym do hotelowego dawały poczucie komfortu i pozwalały dobrze wypocząć po całym dniu spędzonym w samochodzie. Odgłosy ptaków nad ranem niesamowite.













     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz