środa, 4 listopada 2015

Boliwia 2015 - 15 czerwca (przełęcz Zongo, Cahrquini)

Powoli nasza przygoda w górach Kordyliery dobiegała końca. W ramach nieustannie trwającej aklimatyzacji tego dnia wspięliśmy się na Cahrquini 5392 m n.p.m. Góra raczej przeciętna (kupa kamieni) ale za to położona naprzeciw Huayna Potosi co pozwalało do woli nacieszyć się widokiem naszego wulkanu. Wspinaliśmy się bez jednego członka wyprawy, który niestety miał bardzo burzliwe objawy infekcji żołądkowo-jelitowej. Jego udział w ataku szczytowym był pod znakiem zapytania.
Wspinaczka nie była bardzo trudna chociaż osuwające się różnej wielkości głazy stanowiły momentami pewne zagrożenie. Trzeba było uważać na labilne kamienie które pojawiały się dość niespodziewanie, pewnie dlatego, że nie był to jakoś specjalnie przygotowany szlak. Wchodziliśmy po prostu za miejscowym przewodnikiem, który sam od czasu do czasu drapał się po głowie wypatrując najbezpieczniejszego przejścia. Do połowy góry towarzyszył nam pies - chyba był bardzo znudzony i szukał towarzystwa. Byłam już naprawdę dobrze zaaklimatyzowana, bo jedynie zadyszka towarzysząca przy stromych podejściach przypominała mi, że wspinam się na wysokościach powyżej Mont Blanc. Aż trudno było uwierzyć. Dla pewności raz po raz zerkałam na  altimetr.
Chociaż góra przeciętna to widoki ze szczytu bajkowe. Nasze dobre samopoczucie psuły jedynie chmury nieubłaganie nadciągające nad Huayna Potosi - czyżby tak długo utrzymująca się dobra pogoda właśnie w najważniejszym dniu miała nas zawieść???
Popołudnie przeznaczyliśmy na pakowanie plecaków na ostatnie dni trekkingu. Udało się Mateuszowi wynegocjować tragarzy (niby było to w umowie, ale chyba nie do końca), którzy mieli wnieść do ostatniego schroniska nasze skorupy, czekany i raki oraz ciepłe śpiwory. Osobiste plecaki wypełniła ciepła odzież na atak szczytowy, leki, przekąski, butelki z wodą i termosy na ciepłą herbatę. Reszta rzeczy z trekkingu została w torbach i workach w schronisku.
Kolacja upłynęła w dobrych nastrojach, zwłaszcza, że nasz kolega przestał gorączkować co mocno zwiększyło jego szanse na zdobycie wulkanu.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz