Śniadanie serwowane w hotelu zupełnie nas oszołomiło bogactwem wyboru, smaków i kolorów. Niestety nie czułam się zbyt dobrze i zjadłam symbolicznie bo obawiałam się sensacji przed wycieczką. Na szczęście dolegliwości się wyciszyły i nic nie popsuło mi wyjazdu.
Wycieczka obejmowała transport z i do hotelu, rejs łodzią do rafy koralowej (snorkeling 45 minut), potem na wyspę May Rut Trong z urokliwą choć nie nadającą się do pływania plażą (godzinny odpoczynek), lunch na statku i na koniec pobyt na wyspie Hon Thom z możliwością korzystania z aquaparku. Około godziny 16 całą grupą przeszliśmy do stacji najdłuższej kolejki linowej na świecie (około 8 km) by dużą gondolą (wagoniki mogą pomieścić aż 30 osób) wrócić na wyspę Phu Quoc. W czasie przejazdu mogliśmy podziwiać iście bajkowe krajobrazy wysp i Zatoki Tajlandzkiej. Stacja kolejki znajduje się na południowym krańcu wyspy w urokliwym miasteczku An Thoi zwanym też Sunset Town. Dostaliśmy trochę czasu na krótki spacer i obfotografowanie ciekawej architektury. Chciałoby się więcej, ale na to potrzebny jest dłuższy niż dwudniowy pobyt na wyspie.
O zachodzie słońca wróciliśmy do hotelu. Trochę nas ta całodniowa wyprawa zmęczyła. Sił starczyło jeszcze na kolację i nieprzyzwoicie wcześnie poszliśmy spać.