wtorek, 3 grudnia 2024

Wietnam 2024 - 21 marca (Hanoi)

Obudził nas bladym świtem ujadający pies, a szkoda, bo spało się dobrze. Śniadanko hotelowe bardziej urozmaicone, bo zajechał klient bogatszy - znaczy Francuzi. 

O dziewiątej ruszyliśmy spacerkiem na Hanoi tour. Na początek Mauzoleum Ho Chi Minha - nie wiedziałam, że oprócz Lenina są jeszcze jacyś zabalsamowani przywódcy. Miejsce otoczone jest przez Wietnamczyków wielką czcią i od turystów również wymaga się okazania szacunku. Obowiązuje dress code (długie spodnie, zakryte ramiona), nie wolno wnosić nic do picia i jedzenia, duże torby, aparaty fotograficzne, kamery należy zostawić w depozycie. Najważniejszą częścią rozległego kompleksu jest betonowe mauzoleum, gdzie w centralnej sali na szklanym sarkofagu wystawiono zabalsamowane ciało wietnamskiego przywódcy. Długa kolejka przesuwa się szybko, liczni pilnujący zwracają uwagę na głośne rozmowy czy zbyt swobodną postawę (ręce powinny być ułożone wzdłuż ciała). W sali wystawienia zwłok światło jest przyćmione, wartę pełni straż honorowa, panuje atmosfera pełnej powagi. Raz można coś takiego zobaczyć, choć przyznaję, że natężenie patosu i egzaltacji na centymetr kwadratowy dla mnie trochę trudne do przetrawienia, więc odetchnęłam z ulgą po wyjściu z budynku. Kompleks wokół mauzoleum jest bardzo przyjemny. Można obejrzeć Pałac Prezydencki którego przewodniczący nie zamieszkiwał, Dom nr 54 w którym żył i pracował, niewielką izbę pamięci ze zdjęciami z epoki, wszystkie jego trzy samochody, dom na palach, staw rybny - takie komunistyczne reminiscencje.

Obok kompleksu znajduje się Pagoda Jednej Kolumny - zbudowana w 1049 roku przez ówczesnego cesarza Ly Thai To jako dowód wdzięczności dla Buddy. Drewniana konstrukcja stoi na jednej, betonowej kolumnie pośrodku stawu symbolizując kwitnący kwiat lotosu. Ładne cacko ale napór turystów na tę niewielką budowlę ogromny. 

Ruchliwymi i głośnymi ulicami Hanoi doszliśmy do Świątyni Literatury - wybudowanej w 1070 roku przez cesarza Lý Thánh Tông ku czci chińskiego filozofa Konfucjusza. Rozległy kompleks odgrodzony jest od miasta wysokim murem co zapewnia zwiedzającym błogi spokój, składa się z pięciu dziedzińców symbolizujących pięć elementów natury: wodę, ogień, metal, drewno i ziemię. Kilkuletnie studia kończyły się tutaj bardzo trudnymi egzaminami, których zdanie dawało tytuł doktora a w przyszłości szansę na posadę w państwowej administracji. Nazwiska studentów po pozytywnie zdanych testach zostawały wyryte na kamiennych stelach niesionych przez żółwie uznawane za symbol mądrości i długowieczności (podobno 2313 uczniów w ciągu 7 wieków istnienia uniwersytetu - to dopiero przesiew!!!). Świątynia Literatury to bardzo przyjemny etap zwiedzania, turystów sporo, ale jakoś tak wszyscy rozeszli się po zakamarkach i sobie nie przeszkadzali. Naprzeciwko jednej z bram wejściowych znaleźliśmy sympatyczny bar z kawą, sokami i lodami, a że była pora lunchu to skwapliwie skorzystaliśmy.

Podbudowani kaloriami ruszyliśmy w kierunku jeziora Hoàn Kiếm, zwanego Jeziorem Mieczy. Spacer wokół jeziora uwzględnił jeszcze ładny plac z pomnikiem cesarza Ly Thai To. Potem obfotografowaliśmy Wieżę Żółwi na środku jeziora, przeszliśmy Most Wschodzącego Słońca i zwiedziliśmy Świątynię Ngoc Son - niestety, wszystko to razem z mnóstwem turystów. Ta część Hanoi niewątpliwie ładna, ale znacznie ciekawiej prezentowała się w sztucznym oświetleniu po zachodzie słońca (podziwialiśmy to miejsce poprzedniego wieczora odwiedzając Wodny Teatr Lalek).

Vis-a-vis głównego wejścia na most znajduje się restauracja i tam zjedliśmy całą grupą posiłek. Porcje duże, ceny wysokie a ja zjadłam najgorszą kaczkę ever. Po kolacji wolnym krokiem wróciliśmy do hotelu. Trzeba było przepakować rzeczy (główny bagaż zostawał w Hanoi, do plecaka należało zabrać ekwipunek na dwudniowy trekking), wziąć prysznic przed podróżą i opuścić pokój. Busy zawiozły nas na dworzec. Czekała nas ośmiogodzinna podróż (252 km) w pociągu sypialnym, w czteroosobowych przedziałach. Łóżka z poduszeczką i kocykiem, na stoliku woda i drobne przekąski - pierwsze wrażenie dobre. Po całym dniu zwiedzania nic tylko zamknąć oczy i spać. 











































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz