Ostatni weekend sierpnia zapowiadał się z ładną pogodą więc postanowiliśmy wykorzystać go na wspinaczkę w Tatrach Wysokich. Zdecydowaliśmy się na powtórzenie wejścia na Koprowy Wierch bo ciągle nie dane nam było ocenić panoramy ze szczytu. Na bazę noclegową wybraliśmy znany z wcześniejszych pobytów hotel Fis. Pogoda dopisała świetnie i dlatego umieszczam ten wpis, bo zdjęcia wyszły cudnie. W porównaniu z poprzednimi pobytami hotel jakby trochę zdziadział, a na pewno pogorszyło się jedzenie. Samo wejście w sumie bez kłopotów, chociaż dla mnie z niespodzianką. Kilka dni przed wyjazdem na Słowację przewróciłam się podczas biegania i upadłam w pędzie na lewą rękę - trochę zdarłam skóry i nadwyrężyłam kończynę. Ponieważ hotel już był zabukowany zrobiłam szybką diagnostykę i zostałam uspokojona, że to tylko potłuczenie i nadwyrężenie. Planów więc nie zmieniliśmy, chociaż podczas wspinaczki musiałam unikać obciążania ręki po urazie, bo reagowała bardzo bólowo. Kiedy szłam z kijami było nieźle i nawet nie pamiętałam o wypadku. Niestety ostatnie strome podejście wymagało podciągania i mogę powiedzieć, że szczyt zdobyłam na dwóch nogach i jednej ręce. I nie byłoby za bardzo o czym pisać, gdyby nie ciąg dalszy. Po powrocie spodziewałam się szybkiego ustępowania dolegliwości a tymczasem nie było poprawy, a nawet w kolejnych tygodniach nasilenie dysfunkcji. W końcu mój ulubiony chirurg wrócił z urlopu i jakież było moje zdziwienie, kiedy zaraz po przyłożeniu głowicy usg stwierdził złamanie głowy kości promieniowej. To wiele wyjaśniało, na szczęście niewiele zmieniło w postępowaniu leczniczym. Złamanie było bez przemieszczenia i wymagało tylko ortezy na nadgarstek w celu ograniczenia ruchów skrętnych i oszczędzania ręki do ustąpienia dolegliwości. Dla mnie oznaczało to kilka tygodni bez ćwiczeń i do tego zaczynało mi już brakować cierpliwości. Natomiast zdobycie Koprowego Wierchu ze złamaną ręką na pewno przejdzie do historii moich dokonań, chyba nawet pokona wejście Maćka na Sławkowski Szczyt w butach z odklejonymi podeszwami 😂.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz